Turystyczny Przewodnik Literacki śladami powieści "Saturnin"

Co łączy warszawski Muranów z bagnami Bzury i sercem Kujaw?

Odkryj sekrety na mapie.

Jestem błyszczącym, jasnym wężem i sunę przez poszycie. Głęboko we mnie tkwi gorące miejsce, które pulsuje w rytm lasu. Kiedyś miałem twarz i imię.

Przez błąd na bilecie kilkuletni Satek wierzy, że autobus, którym jeździ do szkoły w Radziejowie, zahacza o tajemniczą krainę. To tam, jak podejrzewa chłopiec, zazwyczaj przebywa jego milczący, skryty dziadek. Dwadzieścia lat później Saturnin mieszka w Warszawie, pracuje jako sprzedawca i trzyma się z dala od tajemniczych krain. Pewnego dnia dziadek znika i Saturnin musi wrócić w rodzinne strony. Wspólnie z matką rusza jego śladem i coraz głębiej zapuszcza się w przeszłość. To, co odkryje, zburzy jego świat. "Saturnin" to intymna opowieść, w której marzenia potrafią łamać kości, muzyka jest silniejsza niż wojna, a mama daje w nagrodę półtora kilograma słońca. Zmarli otrzymują tu głos, a prawdziwe postaci z życia autora doświadczają rzeczy, których nie dane im było zakosztować poza tą książką.

Okładka Saturnina
Zdjęcie Jakuba Małeckiego

Historia pewnego Tadeusza z mojej rodziny nie dawała mi spokoju. To się nasilało od lat, na punkcie tego człowieka, którego nigdy nie widziałem na oczy, miałem wręcz obsesję. Zacząłem pisać. Ta opowieść się ze mnie wylewała, to było sielniejsze ode mnie. Potrzebowałem wielu informacji, więc z jednej strony trochę literackie szaleństwo, a z drugiej całe dnie spędzane w Bibliotece Narodowej nad starymi artykułami, zdjęciami. Któregoś dnia kuzynka przesłała mi pamiętniki babci i jej brata, które oglądałem dawno temu, i kiedy dostałem je pocztą, wszystko nagle stało się jasne. Cała ta opowieść się dopełniła. Z początku sądziłem, że napiszę krótkie opowiadanie, a może coś dla siebie, żeby się od tego uwolnić, ale opowieść mi się rozrastała, wszystko wskakiwało na swoje miejsca. W pewnym momencie wiedziałem już, że właśnie o tym będzie moja następna powieść.

Większość miejsc, które pojawiają się w "Saturninie", ma dla mnie jakieś osobiste znaczenie. Moi dziadkowie mieszkali w Kwilnie, do Radziejowa jeździli na targ. Skibin, Dobre, Osięciny, to wszystko są moje rodzinne strony. Każdy szczegół w tej książce jest z czymś związany. Od gry na trąbce po imiona psów.

Jakub Małecki

Patroni medialni

Okładka Saturnina

Kujawy

Kraina magiczna

W liceum dojeżdżałem do Radziejowa autobusem. Był to prawdziwy rzęch, który na każdej nierówności dzwonił niczym wielka portmonetka pełna bilonu, a z samymi przejazdami wiązała się pewna tajemnicza sprawa. Otóż trasa z Kwilna do Radziejowa zgodnie z informacją drukowaną na podłużnym bilecie liczyła siedem kilometrów, z kolei dokładnie ta sama trasa z Radziejowa do Kwilna – dziewięć. Było to przedmiotem licznych żartów moich kolegów, a mama smutno stwierdziła kiedyś, że ta różnica jest niezbitym dowodem na nadużywanie przez Polaków alkoholu w pracy. Ja natomiast wiedziałem, że chodzi o coś więcej. Domyślałem się, że w drodze powrotnej z Radziejowa nasz autobus zahacza o jakiś inny świat, i to tam, w tej magicznej krainie, pokonuje nadmiarowy dystans dwóch kilometrów.

Kujawy

Tak, podobno kiedyś umiał grać na trąbce, w co oczywiście nie wierzę. Słowa "granie na trąbce" i "Tadeusz Markiewicz" zgrzytają, kiedy wymówić je w jednym zdaniu. Próbowałem na głos.

Mama wyszperała kiedyś z albumu czarno-białe zdjęcie, takie z ząbkowanymi krawędziami, po których miło było przesuwać opuszką palca wskazującego. (…) wojna i czarno-białe zdjęcia pasują do dziadka jak ulał. Ale trąbka? Muzyka?

Włocławek
Kwilno
Skibin
Radziejów
Inowrocław
Rynek w Radziejowie

Saturnin dorastał w sercu Kujaw. Jego rodzinna wieś, Kwilno, leży "trzydzieści trzy i pół kilometra od Inowrocławia". Ten równinny obszar wypełniają prostokątne pola ciągnące się po horyzont, a ludzie żyją w rytm przyrody i codziennych rytuałów. Monotonia krajobrazu jest jednak zwodnicza, a spokój pozorny. Ziemia ta skrywa tajemnicę, która od trzech pokoleń ciąży nad rodziną bohatera. Czy małomówny dziadek kiedykolwiek wyjawi mu sekret? Dlaczego tak bardzo chciał, aby wnuk nosił imię Saturnin?

Czy wiesz, że...

Tak jak i przed wiekami, tak i dziś Radziejów jest handlowym i kulturowym centrum okolicy. Lokalnej społeczności służą szkoły, szpital, biblioteka, targ a także… drogeria. Zwiedzając miasto, warto zobaczyć bogate w ornamenty dwa kościoły pamiętające jeszcze czasy Łokietka. Niegdyś nad miasteczkiem dominował zamek. Popadającą w ruinę budowlę rozebrano jednak ostatecznie w 1820 r. W czasie II wojny światowej okupanci przemianowali miasto na Rädichau i włączyli je w obręb Kraju Warty. Wielu mieszkańców wysłano na roboty przymusowe lub do obozów, a ich dobytek zaanektowano. Podobny los spotkał okoliczne wsie.

Na mapie trasa pomiędzy Kwilnem a Radziejowem nie wygląda na skomplikowaną. A jednak na przestrzeni tych kilku kilometrów może wydarzyć się wiele.

Myślę, że jeśli gdzieś jestem, to może w tej niewidocznej krainie, o którą autobus z Radziejowa do Kwilna zahaczał, przemierzając nadmiarowe dwa kilometry widoczne na bilecie.

Dowiedz się więcej z najnowszej powieści Jakuba Małeckiego "Saturnin".

Kwilno

Bitwa nad Bzurą

Jaki sekret skrywają bagna Bzury?

Jestem błyszczącym, jasnym wężem i sunę przez poszycie. Głęboko we mnie tkwi gorące miejsce, które pulsuje, łub-łub, łub-łub, w rytm lasu. Kiedyś miałem twarz i imię, kiedyś umiałem grać na trąbce.

– Wrócisz, obiecuję – szepnęła mi, także kiedyś, moja siostra Irka, a ojciec w zamyśleniu stał tylko, gryząc wąsa.

Teraz jestem wężem, nie mam sióstr, braci, imienia ani twarzy, mam tylko to gorące miejsce w środku, które pali mnie i rozrywa: łub-łub, łub-łub, łub-łub. Pełznę dalej. Coś szeleści w górze, daleko przede mną upada kilka drzew. Podążam w tamtą stronę. Trzaski stają się coraz głośniejsze, wokół mnie uderzają o ziemię grube konary, opada deszcz gałązek i liści. Unoszę łeb. Niebo jest ciemne, obrażone, na tle tego nieba wielka znajoma twarz.

Uśmiecha się do mnie ustami Saturnina, mruży Saturnina oczy. Spogląda gdzieś daleko. Przesuwa się między koronami drzew i unosi powoli długi srebrny przedmiot, który połyskuje w rytm mojego wnętrza: łub-łub. Suniemy teraz wspólnie, ja tutaj, on tam, w górze, i jest mi znacznie raźniej, prawie nie czuję bólu. Gałązki i liście sypią się to tu, to tam, to nasz tajemny język, w którym Saturnin mówi do mnie, choć mu nie odpowiadam. Czas nie istnieje, więc w tej samej chwili lub może za miesiąc dostrzegam wrogie oddziały, które nieopodal mnie maszerują w ciszy. Zatrzymuję się i unoszę łeb. Stukanie dzięcioła gdzieś w oddali. A może strzały. Rosa na rozpiętej między pniami pajęczynie. I ból.

Saturnin jest skupiony, pochyla się coraz niżej i niżej, bezszelestnie, aż w końcu gwałtownym ruchem opuszcza srebrną łyżkę, nabiera kilkunastu żołnierzy i wpycha ich sobie do ust. Niemcy skrzeczą, wyją w swoim kanciastym języku, którego nie chcę rozumieć. Kości trzaskają w zębach, pękają hełmy, czaszki i lufy karabinów. Krew spływa po brodzie uśmiechniętego Saturnina, a łyżka opada i nabiera, opada i nabiera znowu.

Bzura

Gorąco. Mokro i krew. Rzeka chlupocze, gdzieśw trawie świergocze konik polny.

Łęczyca
Łowicz
Sobota
Kutno
Sochaczew
Bzura
Bzura

Czy wiesz, że...

Osią historcznej Ziemi Łęczyckiej i Zachodniego Mazowsza jest Bzura. Nizinna rzeka ma źródła w Łodzi i uchodzi do Wisły poniżej Warszawy, tuż za Puszczą Kampinoską. Dziś, mimo że uregulowana, pełna jest malowniczych zakątków. Bzura wciąż próbuje przebić się do świadomości zbiorowej Polaków, bo była sceną jednej z najważniejszych bitew kampanii wrześniowej. Trwające dwa tygodnie (9-22 września 1939 r.) walki armii „Poznań” i „Pomorze” z oddziałami niemieckimi były pierwszym przejawem ofensywnego działania strony polskiej przeciwko znacznie potężniejszemu przeciwnikowi. Ta dysproporcja sił znalazła odzwierciedlenie w słynnym określeniu „z lancą na tanki”. Pomimo pewnych sukcesów na początku bitwy, armie polskie musiały wycofać się ku Warszawie.

Saturnin odwiedza naznaczone śmiercią i cierpieniem brzegi Bzury. Szuka tam prawdy o przeszłości swojej rodziny. Może właśnie nad tą rzeką odnajdzie dziadka, który pewnego dnia zniknął bez śladu?

Czy wiesz, że...

Bitwa z 1939 r. to nie jedyna walka jaką pamięta ta rzeka. W czasie I wojny światowej (1914 r.) starły się tu armie niemiecko-austriacka z wojskami rosyjskimi. Po niezwykle zaciętych bojach Rosjanom udało się wytrzymać atak. Wydarzenie to przeszło do historii jako „bitwa na czterech rzekach”, czyli nad Bzurą, Rawką, Pilicą i Nidą. Jeszcze wcześniej Bzura i jej dorzecze były areną walk w Powstaniu Styczniowym. Przez cały 1863 r. odbyły się tu niemal 35 potyczki powstańców z armią carską. W leśnych ostępach wciąż możemy napotkać liczne symboliczne mogiły partyzantów. Ówczesne walki o niektóre z miejscowości (np. Sobota nad Bzurą) miały być zapowiedzią równie tragicznych wydarzeń z kampanii wrześniowej, do których odnosi się Jakub Małecki w swej najnowszej powieści.

Dowiedz się więcej z najnowszej powieści Jakuba Małeckiego "Saturnin".

Bzura

Muranów

Kim jest Saturnin z warszawskiego Muranowa?

Różnica pomiędzy Warszawą a Kujawami jest taka, że na Kujawach nie wstydziłbym się, gdyby nagle zepsuł mi się samochód. Czuć tutaj to powszechne przyzwolenie na bycie prawdziwym człowiekiem, któremu wystaje włos z nosa, koszula wyszła ze spodni albo zepsuło się auto. Warszawa nie daje tyle swobody i wyobrażam sobie, że gdybym na przykład umarł tam na ulicy, zostałoby to odebrane jako coś mało taktownego.

Anielewicza

Saturnin ma trzydzieści lat, nie jest singlem, jest po prostu samotny i naprawdę nie wie, „skąd to idiotyczne imię”. Na wykresie jego życia lody i słodycze wyróżniają wszystkie ważne chwile. Wynajmuje kawalerkę przy ul. Karmelickiej na warszawskim Muranowie. Zakupy robi w popularnej sieci sklepów przy ul. Anielewicza. Kocha się w farmaceutce z pobliskiej apteki. Obserwując sąsiada, który prawdopodobnie jest ostatnią osobą na świecie myjącą auto gąbką przed blokiem, dowiaduje się, że jego dziadek zniknął.

Karmelicka
Anielewicza
Stary Żyd
Muranów

Czy wiesz, że...

Nazwa ulicy Karmelickiej wywodzi się od zakonu karmelitów trzewiczkowych, którzy w XVII w. wybudowali przy niej kościół. Jej dzieje są nie mniej burzliwe niż losy całej dzielnicy – Muranowa.

Muranów jest spolszczoną wersją weneckiego Murano. Tak nazywał się pałac, który na terenie dzielnicy, u zbiegu dzisiejszych ulic Stawki i Andersa, wybudował sobie Józef Szymon Bellotti, pochodzący właśnie z Republiki Weneckiej. Ten siedemnastowieczny architekt i sztukator tworzył głównie dla Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana Sobieskiego, a jego najsłynniejszym projektem jest kościół Św. Krzyża na Karkowskim Przedmieściu.

W XIX stuleciu na tym terenie zaczęła osiadać ludność żydowska. To też czas zabudowy Muranowa kamienicami czynszowymi i ciągnącymi się w głąb parceli ciemnymi oficynami. W trakcie okupacji na tej zamieszkałej głównie przez Żydów części miasta wydzielono getto. Po tamtej dzielnicy nie pozostał dziś już niemal żaden ślad. Po upadku Powstania w getcie w 1943 hitlerowcy dokonali systematycznego wyburzania Muranowa, które pod koniec wojny jawiło się jako olbrzymie morze ruin.

Po wojnie komunistyczne władze postawiły sobie za cel stworzenie dogodnych warunków mieszkaniowych dla odradzającej się populacji Warszawy. Wygrała modernistyczna, choć w socrealistycznym kostiumie, koncepcja Bohdana Laherta, którego koncepcja miasta-pomnika zakładała hołd dla tragicznej historii z jednoczesnym zwrotem ku przyszłości.

Saturnin na Muranowie śpi, chodzi do sklepu, odwiedza lokalną aptekę, zawsze też długo szuka miejsca parkingowego. Żyjąc swoim prostym życiem w tej dzielnicy, nie jest świadomy, że wojna zdeterminowała także jego los. Przekona się o tym wkrótce, gdy upomni się o niego przeszłość.

Prysznic, torba na ramię, śniadanie na schodach. Nad Warszawą wielki szary kołtun zamiast nieba.

Dowiedz się więcej z najnowszej powieści Jakuba Małeckiego "Saturnin".

Polin